Rok temu o tej porze...


Rok temu o tej porze rozpoczęło się wielkie oczekiwanie...
Mimo tego, iż wiedziałam, że na poród się nie zanosi bo byłam pozamykana na cztery spusty, tak naprawdę nie mogłam przewidzieć kiedy poród się zacznie.
Żadnych skurczy przepowiadających, KTG idealne.
Pozostało nam tylko czekać.
Pokój dla Majki był już przygotowany.
Rozpoczęła się piękna, złota jesień.
Prawie codziennie chodziliśmy z L. na spacery, siedzieliśmy na naszej ulubionej ławce przy Palmiarni, podziwiając zatapiające się w zachodzie słońca miasto.
Zastanawialiśmy się jak to będzie za rok, gdy Majeczka będzie z nami...


KTG ;)


 
Pokoik w gotowości ;)



Dziś będąc w tym samym miejscu - wspominaliśmy o naszych przemyśleniach sprzed roku.
Wiedzieliśmy, że nasze życie zmieni się na lepsze, ale nie zdawaliśmy sobie sprawy ile radości i słońca wprowadzi do niego ta mała kobietka :) 








Jeszcze niedawno przygotowywałam filmik podsumowujący pół roku życia Majki, teraz biorę się za całe 12 miesięcy :)




Czytaj dalej

Kotleciki warzywne - przepis

Kontynuując naszą przygodę z BLW, którą rozpoczęliśmy jakiś czas temu, postanowiłam dziś zrobić pyszne i kolorowe kotleciki warzywne według przepisu od dziewczyn z naszego październikowego forum :)
Majeczka cudnie się nimi zajadała prosząc o kolejne :D

Oto on:

Składniki:


- 1 marchewka

- 1 pietruszka
- kilka różyczek brokuła
- pół woreczka ryżu
- 1 jajko

Przygotowanie: 

Marchew i pietruszkę ugotować do miękkości (ja miałam z rosołu) :)
Brokuł również należy ugotować i to samo zrobić z ryżem :D
Wszystko wrzucić na głębszy talerz, rozgnieść widelcem, wbić jajko i dokładnie wymieszać.
Następnie ręcznie uformować kotleciki układając je obok siebie na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia.


Piec w piekarniku rozgrzanym do temperatury 180 °C  przez około 15 minut.
Trzeba doglądać, aby kotleciki się za bardzo nie przypiekły i nie wysuszyły :)
Oczywiście skład kotlecików może być z dowolnie wybranych przez was warzyw :)












Czytaj dalej

O powrocie do domu i nie tylko...

Po porodzie nie mogłam doczekać się naszego wyjścia ze szpitala, ale też zadawałam sobie pytanie "Czy dam radę?"

Kiedy pielęgniarka przyniosła nam Majkę po zważeniu z usuniętą klamrą z pępka, oznajmiła, że zanim wyjdziemy do domu mamy niespodziankę... w pieluszce... i to jeszcze ze smółką :D
Przewinęliśmy ją i zaczęliśmy przebierać w ciuszki do wyjścia.
Byliśmy tak zestresowani nie wiedząc jak chwycić tą kruszynkę, jak pajaca przełożyć przez główkę a potem włożyć rączki w rękawki....
Człowiek niby wszystko wiedział co i jak, wydawało się, że jest do tego przygotowany, ale kiedy przychodzi co do czego to głupieje, zapomina wszystko co się do tej pory nauczył! :P



Gdy dojechaliśmy do domu, w windzie jechała sąsiadka z córeczką mieszkająca piętro niżej i zaczęła wypytywać o szczegóły. Na końcu stwierdziła, że nie wyglądam na taką która by dwa dni wcześniej rodziła i w sumie ja tak też się tak czułam, byłam naładowana dawką endorfin!
Ta cała radość, że wreszcie wracamy pierwszy raz w trójkę do domu, że za chwile pokażemy Majkę naszym futrzanym domownikom sprawiła, że nie zapomniałam o tym jaka jestem zmęczona (bo zamiast spać wolałam non-stop patrzeć na moją córeczkę), nie myślałam o tym jak boli mnie krocze po szyciu ani jak się garbię z powodu ciężkich, wypełnionych mlekiem piersi.
Bo właśnie, te piersi strasznie ciągnęły mnie do przodu, nie potrafiłam chodzić wyprostowana i trochę czasu minęło zanim się tego nauczyłam.





Cały wieczór wpatrywaliśmy się w śpiącą Majeczkę, nie mogliśmy uwierzyć, że już jest tu z nami, jednocześnie przyzwyczajając się do myśli, że od teraz zaczynamy nowe życie. 

Najpiękniejszy widok dla mnie tego dnia był w momencie kiedy pierwszy raz włożyliśmy ją do łóżeczka, które przygotowane czekało na nią już od dłuższego czasu.



Pierwsza kąpiel? Wszystko czego nauczyliśmy się w szkole rodzenia zostało zapomniane - więc trzeba było improwizować ;)
Dopiero gdy po weekendzie przyszła do nas położna, weryfikowaliśmy to co robimy dobrze, a co można robić jeszcze lepiej i prościej.
Ogólnie kąpiel od początku do chwili obecnej to zadanie Taty :)




Miałam do naszej Położnej ogromne zaufanie. Znaliśmy się ze szkoły rodzenia, więc było nam łatwiej, ale mogliśmy do niej zawsze zadzwonić kiedy były jakieś pytania.


Wiedziałam, że będę musiała temu wszystkiemu sama sprostać w ciągu dnia, bo L. ma swoją działalność i musiał pracować. Te kilka dni, które miał wolne i tak spędził na załatwianiu spraw urzędowych związanych z narodzinami Majki.
A ja jak to ja... zamiast spać kiedy dziecko śpi to w tym czasie musiałam poodkurzać, zrobić pranie, a potem zgarniałam ochrzan od Teściowej, że nie mogę dźwigać ani się przemęczać bo przecież byłam szyta :D
Dlatego słuchałam się jej i robiłam wszystko lajtowo :)
Wybawieniem były dla nas obiadki które nam dostarczała na zmianę z Teściem.... mmm to był pyszny czas :D
Nie wyobrażałam sobie wtedy stać w kuchni i gotować cokolwiek.


Oprócz tego wszystkiego żyłam też porodami kolejnych koleżanek z naszego październikowego forum. Cały czas ze sobą pisałyśmy, doradzałyśmy i tak 24 godziny na dobę, bo w nocy nawet podczas nocnego karmienia zawsze któraś coś pisała :D

A Majka, to był mały aniołek, w ogóle nie płakała i na szczęście nie miała kolek.
Dawaliśmy sobie radę i nie było tak źle.
Kolejny raz uświadomiłam sobie, że nie ma co martwić się na zapas :)
Okazało się, że daję radę ogarnąć małą, ugotować obiad, posprzątać, pójść na spacer i na zakupy.
Wszystko było do zrobienia. Najważniejsze to nauczyć się jak dobrze zorganizować pewne sprawy i przyzwyczaić do nowej sytuacji. Raz lepiej, raz gorzej ale do przodu :)
Nawet wtedy gdy Majka spała krótko a często, wkładałam ją w leżaczek, ona sobie obserwowała po swojemu świat podczas gdy ja gotowałam obiad czy wieszałam pranie.

Przez to, że urodziła się po terminie, miała wysuszoną skórę więc często smarowałam ją oliwką.
Żółtaczka była fizjologiczna, dlatego Położna doradziła, żeby wystawiać Małą na słońce, wtedy szybciej zniknie. Na szczęście pogoda była piękna, salon mamy wtedy nasłoneczniony i organizowałam Majce naturalne solarium :D




Były też sprawy, które bardzo przeżywałam, takie jak to, że kikut pępowinowy nie chciał odpaść.
Bałam się, że będzie trzeba go usuwać chirurgicznie bo cały czas trzymał się bardzo mocno.
Aż wreszcie odpadł! W 6 tygodniu, więc odetchnęliśmy z ulgą ale nie na długo... 


Kolejna rzecz z którą się zmagaliśmy do trądzik niemowlęcy.
Trwał on ok. miesiąc czasu, przez niego Majki policzki zrobiły się suche, czerwone, próbowaliśmy wszystkiego. Nie jadłam nabiału przez dwa tygodnie, żeby sprawdzić czy to czasem nie skaza białkowa, ale to nic nie dało. Ostatecznie użycie maści Alantan Plus zdziałało cuda i w kilka dni Jej policzki zrobiły się śliczne i gładziutkie :)



Tak wyglądał u nas trądzik...

Ale żeby nie było tak łatwo nadszedł czas na ciemieniuchę!! :v
Stosowaliśmy wszystkie polecane specyfiki, od Olejuszki, Ziajki, Emolium, po oliwę z oliwek, wyczesywanie.. wszystko na nic. Dopiero dr. pediatra kazała nam podczas kąpieli gdy skóra się na moczy zdrapywać ciemieniuchę paznokciem i co? I Sukces! :v


Majka po nasmarowaniu główki oliwą z oliwek i nałożonej czapeczce żeby pod wpływem temperatury skóra główki zmiękła... JOŁ JOŁ :D
Te wszystkie rzeczy dużo nas nauczyły.
Były słabsze dni, kiedy rozkładałam ręce, bo nie wiedziałam co mam robić, jak jej pomóc żeby te dolegliwości wreszcie ustąpiły, ale wiedziałam, że przecież nie będą trwać wiecznie i musi być jakiś sposób żeby je wyleczyć. 

Tak też było, potrzebny był tylko czas.
Czas dzięki któremu nauczyliśmy się jak sobie z tym wszystkim radzić, zdobyliśmy doświadczenie i mam nadzieję, że w przyszłości przy drugim dziecku, będziemy starali się podchodzić do tych sytuacji mniej emocjonalnie :)
Czytaj dalej

Pełna po brzegi nasza wózkowa torba!

Raczkując w świat nominowała nas abyśmy ujawniły co wozimy w naszej torbie na spacerach :D
Z racji tego, że nie obciążam się dodatkowo swoją własną torebką, w tej wózkowej musi zmieścić się wszystko co potrzebne :)
Oczywiście, nie każda rzecz jest użyta, ale ja lubię mieć je przy sobie w razie "W" :D
A wygląda to tak:

1. Czapeczka, opaska, apaszka dla Majki - w razie gdyby zawiało i zrobiło się zimno ;)
2. Kubek z wodą dla Majki.
3. Butelka z wodą dla mnie.
4. Pieluchy - na spacerze jeszcze nam się nigdy nie przydały, ale warto je przy sobie mieć ;)
5. Chusteczki nawilżone - niezbędne wręcz :D
6. Krem ochronny na wiatr i niepogodę dla Majki.
7. Krem ochronny z filtrem dla Majki gdy słoneczko mocno grzeje.
8. Parasolka.
9. Chusteczki higieniczne.
10. Gumy do żucia dla mnie ;)
11. Pomadka ochronna.
12. Odświeżacz do ust.
13. Portfel.
14. Moje okulary przeciwsłoneczne.
15. Długopis.
16. Telefon komórkowy.
17. Torba na zakupy gdy bagażnik wózka nie wszystko pomieści ;)
18. Majki okularki przeciwsłoneczne.
19. Sweterek gdyby zrobiło się chłodniej :)

Na zdjęciu zapomniałam umieścić, ale w torbie podróżują z nami oczywiście klucze od domu no i na każdy spacer wkładamy jakieś przekąski typu chrupki kukurydziane, biszkopty, owoce itp. - zależy od dnia :)

My nominujemy:

Bliźniaczki w akcji
M jak mama
Piwnooka
Nasz potrójny cud
Kraina Dziumbola

Torba firmy Bebetto z pozoru nie wygląda na pojemną, ale w rzeczywistości jak widać potrafi pomieścić sporo skarbów :)




Czytaj dalej

Wyniki konkursu "Radość na placu zabaw"

Kochani!
Dziękujemy bardzo za wzięcie udziału w naszym konkursie!
Nadal jesteśmy w szoku, że dotarło do nas aż 107 zdjęć konkursowych!!!
Wybór był ciężki, musieliśmy robić kilka przesiewów żeby wybrać wygranych.

Jak wiecie Majka uwielbia bawić się na placu zabaw. Jesteśmy szczęśliwi móc obserwować wtedy jej radość. Niestety zauważyliśmy, że już nie jest w tych miejscach tak tłoczno i gwarno jak kiedyś.
Dzieci najczęściej siedzą w domu przed telewizorem lub komputerem...
Organizując ten konkurs, chcieliśmy Was zachęcić do wyjścia na plac zabaw a przy okazji zobaczyć jaką Wasze dzieci mają radość bawiąc się w tym miejscu! :)
Emocje takie jak śmiech, entuzjazm, szczęście, błogość, zadowolenie oraz wasza pomysłowość urzekła nas najbardziej! :)
Gratulujemy! :)
Sponsorom bardzo dziękujemy za współpracę i ufundowanie pięknych nagród :)



Milena Bielecka : ClipS - spineczka (kolor wybiera sponsor)




Donata Andrzejewskaekoubranka - przedłużacz do body



Agnieszka Kolesińska : HonsiuMisiu - opaska



Aleksandra Filipowska : Decoretta.pl - zawieszka w kształcie serduszka z wyhaftowanym imieniem


Kamila Bauer - Matczak Hajoa - zabawki wykonane ręcznie - usypiacz



Anka JędrzejewskaMimiu - rabat 25% na jednorazowe zakupy



Agnieszka Kopeć Mała dama - jedna z opasek w wybranym przez siebie kolorze



Anna DranikowskaMa-Made - zestaw szkolny



Karolina Zymna My disorder - nagroda niespodzianka




Agnieszka KopećLenii - gumeczki


Martyna TurekMałe rękodzieło - gumeczki



Lucyna Pokój - MozolewskaPatrysiowo - rabat -20% na jednorazowe zakupy



Klaudia Piecka : Patrysiowo - rabat -20% na jednorazowe zakupy


 Katarzyna Zawadzka Patrysiowo - rabat -20% na jednorazowe zakupy


Emilia Rosik : Prywatny sponsor - zestaw śliniaczków



Kamila FuraSklejaki - dowolny napis na ścianę


Edyta SamczykTo i owo Karolciowo - komplet gumeczek i spineczek


Anna OstrowieckaTo i owo Karolciowo - rabat -20% na jednorazowe zakupy


 Agnieszka Kloda To i owo Karolciowo - rabat -20% na jednorazowe zakupy


Justyna OstapiukWstążką zdobione - spineczki



Zdjęcie które zdobyło największą ilość "lajków":
Martyna WróblewskaMajkowe Love - nagroda niespodzianka

Wygrane osoby prosimy o kontakt w sprawie nagrody wysyłając wiadomość do sponsorów waszych nagród :)





Czytaj dalej

Myśleć pozytywnie :)

Gdy poznałam mojego męża, od samego początku uczył mnie jak myśleć i patrzeć na świat pozytywnie. Wcześniej wpadałam z jednego dołu w drugi, wyglądałam jak kluska i w sumie patrząc na zdjęcia z tamtego okresu zastanawiam się "co On wtedy we mnie widział" :D
Dziś już wiem :)
Dzięki motywacji L. wyleczyłam się z większości moich kompleksów.
Dzieliło nas wtedy ok. 200 km, więc najlepszym dla nas łącznikiem był Skype i codzienne rozmowy do późnych godzin nocnych.
Między nami jest 9 lat różnicy. Chodziłam wtedy jeszcze do szkoły średniej ale te kilka godzin snu i stan zakochania sprawiał, że rano wstawałam pełna sił i energii a co najważniejsze bardzo poprawiłam moje wyniki w nauce :).

Pozytywne myślenie, towarzyszy nam do dziś.
Wiadomo, jesteśmy tylko ludźmi, nie jesteśmy idealni, bywają lepsze lub gorsze dni.
Zawsze w takich sytuacjach nawzajem przypominamy sobie co jest najważniejsze, bo przecież wszystkie problemy są do przeskoczenia!
Trzeba też pamiętać, że "Każdy z nas jest odpowiedzialny za to żeby motywować siebie". Stań przed lustrem, popatrz na osobę, którą tam widzisz i powiedz z uśmiechem na ustach "Lubię siebie!".
Na początku jest to bardzo trudne, pamiętam jak mi było ciężko, wstydziłam się, nie miałam odwagi, ale to jest do zrobienia! :)


Rozczulają mnie momenty kiedy Majka zaczyna marudzić bo coś się jej nie podoba, a L. mówi do niej zdanie: "Maju, zawsze masz wybór. Możesz wybrać, że będziesz szczęśliwa, albo możesz wybrać, że będziesz nieszczęśliwa. Zawsze lepiej, mądrzej, sprytniej jest wybrać, że będzie się szczęśliwym!".

Zaczyna mi już wchodzić w nawyk to, że jeśli mogę coś przekazać innym, to pozytywne, wesołe myśli i wieści :)

Problem nie rozwiąże się dzięki temu, że będę o nim mówić!
"Społeczeństwo w którym żyjemy jest bardzo negatywne. Nie dlatego, że jakaś zewnętrzna siła czyni je negatywnym, tylko dlatego, że złe wiadomości najlepiej się sprzedają."
Niestety tak jest. Cały czas łapię się na przykład na tym, a często też L. zwraca mi uwagę, żeby nie oglądać wiadomości, bo po co ładować sobie do głowy te wszystkie przykre informacje?
To co oglądasz ma znaczenie.
Przecież bez tego też można żyć!

"Ty i ja ulegamy wpływom, dlatego musimy uważać na to co oglądamy. Sądzę, że powinniśmy oglądać materiały przygotowane przez ludzi, którzy chcą nas podnieść na duchu i wzmocnić w nas poczucie własnej wartości. Wtedy oglądając coś rozwijamy się wewnętrznie, zamiast niszczyć naszą wiarę w siebie i ten świat." 
Koncentrujmy się na pozytywnych i tylko takich rzeczach i sytuacjach i o nich rozmawiajmy.

Tak samo jest ze słuchaniem piosenek.
Wiem, że większość ludzi nie interesuje o czym są piosenki. Po prostu się ich słucha bo są na topie. Tak jak to od lat na ślubach grają smutną piosenkę zespołu 2+1 "Windą do nieba" albo gdy do DJ'a przychodzi Panna Młoda z prośbą, bo chciałaby mężowi zadedykować utwór Eweliny Flinty  "Żałuję, że Cię znałam"....

"Musicie wybierać muzykę, która pasuje do stylu życia jaki chcecie wieść. Jeśli chcecie żyć ciekawie, bogato, dynamicznie, twórczo, to nie możecie słuchać muzyki, która wszystkich dołuje, albo jest gwałtowna. Nie możecie słuchać o złamanych sercach i smutku. Żyjemy na poziomie muzyki jaką słuchamy".

"Dawaj a będzie Ci dane. To co dajesz - otrzymujesz.
Cokolwiek wychodzi z Ciebie - powraca"


"Zawsze można coś dać. Kimkolwiek jesteś, jakiekolwiek masz doświadczenia do tej pory, posiadasz coś, co możesz dać. Powiesz: "Ale widzisz, ja nie mam zbyt wiele. Nie mogę nic dać. Nie mam specjalnych talentów, nie mam zbyt wielu pieniędzy, nie potrafię mówić przed ludźmi, nie śpiewam tak jak Ty, nikt mnie nie zna. Jestem po prostu gospodynią domową, jestem tylko hydraulikiem, tylko elektrykiem, tylko studentem."
Nie jesteś żadnym "tylko"! Jesteś pięknym, cudownym, wyjątkowym stworzeniem, obdarzonym umiejętnościami i talentami by robić wszystko na co nastawiasz swój umysł i zawsze możesz coś dać!"


"Ty i ja możemy dawać ludziom słowa zachęty, dzięki którym zasada dawania zadziała w naszym życiu w taki sposób, by ta zachęta do nas powróciła. To co dajesz - otrzymujesz.
Jeśli podbudowują nas pochwały, to znaczy, że zawsze kiedy kogoś chwalimy, jednocześnie uczestniczymy w procesie budowania samych siebie."

Razem z L. postawiliśmy sobie za cel, żeby nasze dziecko było świadome swoich wartości.
Powtarzamy jej często, że jest wspaniała, mądra itp. My sami dzięki temu uczymy się, bo nawyki z przeszłości siedzą jeszcze gdzieś głęboko.


Ktoś może powiedzieć, że jesteśmy nawiedzeni - ale to już nie nasz problem :P

Dlatego na naszym blogu będzie raczej z dawką pozytywnych informacji! :)



cytaty: Skip Ross "Dynamiczne życie".



Because I’m happy!! :)


Czytaj dalej

3 września, 3 lata temu....

3 lata temu, 3 września 2011 roku odbyło się dla nas wielkie wydarzenie, nasz ślub kościelny.
Formalnie byliśmy już małżeństwem od roku, jednak biała suknia i weselicho miało miejsce właśnie wtedy :)
Przygotowywaliśmy się do tego 2 lata.
L. poprosił mnie o rękę w wymarzonej dla mnie scenerii, przy zachodzie słońca nad morzem 7.07.2009r. i od razu po tym popędziliśmy zarezerwować salę na wesele, a tam pierwszy wolny termin był dopiero we wrześniu 2011.... :D
Dwa lata przygotowań, był to szczególnie dla mnie przyjemny czas. 
Nie musiałam się spieszyć, wszystko po kolei planowaliśmy i załatwialiśmy.
Dzięki temu wydarzeniu poznaliśmy cudownych przyjaciół, którym bardzo dużo zawdzięczamy  ♥

Ślub odbył się w moim rodzinnym mieście, była piękna pogoda, jak na zamówienie :)
Lekki stresik, ale jestem z siebie dumna, bo byłam twarda i podczas przysięgi nie uryczałam się tak jak to było na ślubie cywilnym :D
Mój wspaniały Mąż zrobił wszystko, żeby było tak jak to sobie wymarzyliśmy i jest tak do dzisiaj za co z całego serca mu za to dziękuję  ♥ 

Dzięki takim rocznicom możemy sobie na nowo przypomnieć jak spędziliśmy dzień 3 września, 3 lata temu....










Sesja ślubna odbyła się w Łebie











 Łeba, Ruchome Wydmy, Słowiński Park Narodowy











Czytaj dalej
Maj-Ka-Love © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka