Ulubione momenty w jednym miejscu :)


 Długo nie miałam pomysłu jak fajnie i praktycznie ozdobić naszą kuchenną lodówkę.
Wiadomo, ostatnio rządzą rysunki dziewczynek. Nasz odwieczny problem był taki, że zwykłe magnesy były za słabe i nie utrzymywały kartek czego skutkiem było ciągłe ich spadanie.


Firma Faceprint podsunęła mi fajny pomysł, na rozwiązanie tych tematów.
W swojej ofercie posiadają m.in. magnesy na lodówkę w rozmiarach 6x6 cm oraz 9x9 cm, które można samodzielnie zaprojektować wykorzystując do tego zdjęcia z popularnych portali społecznościowych, takich jak Facebook, Instagram, Google itp.
Zestaw zawiera 12 sztuk magnesów.


Magnesy bez problemu utrzymują kartki z rysunkami, a naklejanie ich to istna frajda!


Zdjęcia są bardzo dobrej jakości. 
Producent informuje o gwarancji od blaknięcia, która wynosi aż 80 lat !
Ponadto wydruki nie są narażone na działanie wilgoci a powierzchnia zdjęcia jest płaska i nie zwija się. 


 Ja na magnesach postanowiłam uwiecznić niezapomniane chwile oraz wszystkich członków naszego domostwa :)



Magnesy są piękną ozdobą naszej lodówki. Zapraszamy na stronę Faceprint.
Szczerze polecamy produkt! Do tego ekspresowa przesyłka.
Aktualnie na magnesy jest super promocja, tak więc zapraszamy do zakupu: magnesy na lodówkę :)

Czytaj dalej

COLDPLAY - A HEAD FULL OF A DREAMS TOUR - WARSAW 18.06.2017

 https://www.instagram.com/coldplay/

  Do dziś nie mogę uwierzyć, że minęły dwa tygodnie...
Wydarzenie na które czekałam od lat. Jedno z największych marzeń. Koncert zespołu Coldplay.
Singiel Dont't Panic (2001r.) z  ich debiutanckiej płyty  Parachutes z tego co pamiętam jest chyba właśnie tym utworem, od którego polubiłam ich jako trzynastolatka.
W 2012 roku grali swój pierwszy koncert na Stadionie Narodowym w naszym kraju (nie licząc Open'era). Niestety nie mogłam w nim uczestniczyć, czego bardzo żałowałam. Obiecałam sobie jednak, że następnego nie odpuszczę. Musiałam czekać 5 lat! Na szczęście czas szybko zleciał (ciąże i porody) i kiedy w październiku ubiegłego roku ogłoszono, że Coldplay wreszcie do nas przyjeżdża, robiłam wszystko żeby zdobyć bilet.
Łatwo nie było, ponieważ rozchodziły się jak świeże bułeczki. Były chwile, że traciłam nadzieję na jego zdobycie. Na dodatek w terminie kiedy koncert miał się odbyć, okazało się, że mój mąż pracuje, więc musiałam jechać sama. W listopadzie pojawiła się malutka pula biletów i wtedy przy pomocy najbliższych zdobyłam go! Bilet w końcu był mój!
Pozostały tylko miesiące czekania i odliczania.... do 18 czerwca 2017.


Stopniowo przygotowywałam się do tego dnia. Nigdy wcześniej  nie byłam na tak dużym koncercie, więc były to dla mnie niesamowite emocje. Wyjazd do Warszawy chciałam połączyć, ze spotkaniem z naszą wierną towarzyszką bloga - Dominiką ♥ która była tak wspaniała, że mimo małych komplikacji załatwiła dla mnie dodatkowy nocleg. Dzięki temu mogłam poznać świetną kocią rodzinę Iny i Kuby ♥
Poza tym, zostałam jedną z administratorek grupy dla osób, które na koncert jechały same. Jak się później okazało, był to świetny sposób na poznanie nowych osób, które miały taki sam cel jak ja!

Dziewczynkami zaopiekowali się dziadkowie, więc do Warszawy mogłam wyjechać w sobotę z samego rana. Spędziłam sympatyczny dzień z Iną, Kubą, Pułkownikiem i Wiłą :D
W niedzielne południe wyruszyłam w podróż do Dominiki i jej rodzinki, aby móc zostawić u nich walizkę. Plany trochę się pokrzyżowały, ale pomysłowa Domi temu zaradziła więc pod stadionem byłam o godzinie 14:00! :D 




Od samego rana zjadłam tylko Snickersa. W ogóle nie byłam głodna, dlatego po przybyciu pod Narodowy postanowiłam zaliczyć food trucka i kupiłam zapiekankę. Po zjedzeniu 1/3 byłam zmuszona wyrzucić resztę do kosza. Nie dałam rady stanie wcisnąć więcej. Cała byłam naładowana pozytywnymi emocjami. Czym popędziłam szukać bramy nr 3, którą wchodzili fani z biletem na płytę. 

Na początku nie mogłam namierzyć osób z mojej grupy, ale dzięki magicznym skrzydłom Krystiana wreszcie ich odnalazłam. Nie mogłam uwierzyć, że jesteśmy tak blisko bramy.
Czekaliśmy w pełnym słońcu. Ratowała nas woda, maski goryli oraz gra w skojarzenia.
Z czasem za nami ustawiła się gigantyczna kolejka. 
Odliczaliśmy czas do godziny 17:00 kiedy miały zostać otwarte bramy. 



Czekanie było strasznie męczące. Od godziny 16:00 staliśmy, bo tak naprawdę nie było wiadomo kiedy wejdziemy. 
Chłopak z ochrony chodził z megafonem wołając, że zbliża się godzina 17:00 xD
Zastanawialiśmy się, czy koleś patrzy na właściwy zegarek bo było ledwie po szesnastej.
Po pewnym czasie wolontariusze z Live Nation zaczęli sprawdzać bilety i zakładać nam na ręce opaski uprawniające nas do wstępu na stadion. 
16:45 i nasze wielkie zdziwienie - bramy otwarte! Zostaliśmy wpuszczeni jaki druga grupa.
I wtedy zaczął się szaleńczy bieg!
Najpierw ochrona z garetką, kolejna pani sprawdzała zawartości nerki. Następnie odebranie Xylobandów i rura na narodowy. Myślałam, że tego nie przeżyję, że nie dam rady. Co chwilę sprawdzałam, czy zmierzam w dobrym kierunku. Namierzałam skrzydłami Krystiana jednocześnie obracając się czy nie gubię Pauliny.
Momentu, kiedy wbiegam na stadion nie zapomnę nigdy!
Ta błoga radość, że stoimy tak blisko barierek!
To zmęczenie mieszające się z ogromnym szczęściem było czymś niesamowitym.
Tam poznałam też kolejne osoby: Dorotę, Natalię, Wojtka i jeszcze kilka osób których imion nie pamiętam :D
Czekanie w ogromnym ścisku, z bardzo małym dopływem tlenu, bez wody, wachlując maskami goryli. Robiłam co mogłam żeby nie zemdleć. Wspieraliśmy się nawzajem i to dodawało sił. 


18:45 pierwszy support, zespół Lyves.
19:45 kolejny koncert Tove Lo.
Wspaniała publiczność na trybunach robiąca meksykańską falę robiła piękne widowisko.



20:45! Coldplay!
Rozpoczęcie koncertu wywołało mega ciary na całym ciele. Kiedy chłopaki wyszli na scenę zaczynając od utworu A Head Full Of Dreams, wszystko co do tej pory mi doskwierało, przestało istnieć.
Miałam wrażenie, że to jest jakiś sen.
Staliśmy prawie przy samych barierkach mając zespół na wyciągnięcie ręki.
To było wspaniałe przeżycie i nie jestem w stanie opisać wszystkiego z czasu koncertu. Tam trzeba być i to przeżyć.
Tylko dzięki zdjęciom i filmikom, które zdołałam zrobić, pozwoliło uświadomić mi, że do nie był sen. Ja tam byłam naprawdę! :D

Z każdą kolejną piosenką rosło moje wzruszenie słysząc je na żywo.
Na początku wszystko skupiało się na głównej scenie.
W dalszej części koncertu, zespół przeszedł na wybieg, co oznaczało, że znajdowali się bardzo blisko nas.
Nagle Chris poprosił o telefon komórkowy jednej z dziewczyn przy scenie (jak się potem okazało hiszpanki) i nakręcił nim filmik: https://www.youtube.com/watch?v=O8BkU2yYc-U.


Bardzo czekałam na piosenkę "Every Teardrop Is a Waterfall" ponieważ wiedziałam, co podczas niej się wydarzy. W kulminacyjnym momencie pod koniec utworu wystrzeliło kolorowe konfetti z papierowymi ptaszkami. Efekt stojąc tam przy scenie, na płycie zapierał dech w piersiach!



Wykonanie utworu "Everglow" przez Chrisa wywoływał ciarki na całym ciele. Bransoletki podczas tej piosenki nie świeciły, za to wszyscy na stadionie zapalili lampy w swoich telefonach ♥





Cały zespół dawał z siebie absolutnie wszystko! Stadion bawił się rewelacyjnie.
Chris Martin swoją energią, tańcem i skokami wywoływał istne szaleństwo wśród publiczności!


Na piosenkę "Adventure Of A Lifetime" razem z fanklubem Coldplay mieliśmy przygotowaną niespodziankę dla zespołu. Każda osoba mogła wydrukować maskę goryla. Chodziło o to, żeby wszyscy założyli je podczas piosenki.
Akcja wypaliła i nawet sam Chris jedną z masek założył na siebie! :D
(zdjęcia od fanów)

 
Niezapomniany moment był także wtedy, gdy podczas tego utworu Chris kazał wszystkim schylić się nisko aby po odliczaniu 1,2,3 wszyscy mogli wyskoczyć w górę z podniesionymi rękami i tańczyć!


W kolejnej części koncertu zespół przeszedł na "ukrytą scenę" w tylnej części płyty. Dzięki temu te osoby, które znajdowały się na końcu, stały się pierwszymi.
Tam też perkusista Will Champion zaśpiewał piosenkę Don't Panic co wywołało gromkie brawa!


Świecące opaski Xylobands,confetti, pokazy pirotechniczne, cała oprawa i najważniejsze - przepiękne teksty i muzyka Coldplay sprawia, że uśmiech nie schodzi z twarzy. 
Tam dzieje się MAGIA! ♥


Post udostępniony przez Paulina Popławska (@maj_ka_love)


Post udostępniony przez Paulina Popławska (@maj_ka_love)


Akcja ze skrzydłami Krystiana :)



A na koniec ten cudowny gest Chrisa całującego Polską Flagę ♥


Źródło: www.coldplace.eu



Czas po koncercie to radość mieszająca się ze smutkiem. To trochę jak narkotyk. 
Wystarczy raz tam być i chce się więcej! 
Tyle miesięcy czekania od zakupu biletów, mega poświęcenie podczas oczekiwania na koncert pod stadionem ale było WARTO! Nie żałuję ani jednej chwili i wydanych pieniędzy!
Już nie mogę doczekać się kiedy kolejny raz zespół odwiedzi nasz kraj!
Oby to było zdecydowanie szybciej niż za 5 lat!  ♥♥♥♥♥

Oto całe moje nagranie z koncertu :)


więcej zdjęć z koncertu na stronie Live Nation Polska




Pamiątki  ♥


Oprócz świecących opasek Xylobands, większość osób dostała przypinkę Love Button, którą Chris zawsze nosi przy sobie 

 Więcej o ---> Love Button



Więcej o opaskach ----> XYLOBANDS

Czas po koncercie umilam sobie czytając...

Na koniec pragnę ogromnie podziękować mężowi, że mnie puścił na koncert! 
Rodzicom, że pomogli w zdobyciu biletów ♥
Teściom, że zaopiekowali się Mają i Kalinką ♥
 Dominice za pomoc w "przechowaniu" mnie i zapewnieniu noclegu ♥
Paulinie i Krystianowi oraz reszcie wspaniałych "Zimnograjków" :D za zajęcie miejsca pod bramą i za super spędzony czas ♥
Na koniec jeszcze specjalne podziękowania dla Pauliny za to, że mimo posiadania biletu na metro, czekała ze mną w godzinnej kolejce do biletomatu ♥ :D


Czytaj dalej
Maj-Ka-Love © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka