Wspomnienie wakacji w Dziwnowie


W tym roku wybierając miejsce na wakacje miałam spory dylemat. Brałam pod uwagę Rewal, który po urlopie sprzed dwóch lat bardzo nam się podobał, Pobierowo i Dziwnów.
Co jednak spowodowało, że ostatecznie wybrałam to miasto z końca listy? Byłam tam już kilka razy, polubiłam je i wiedziałam na jakich ulicach szukać kwater aby było blisko do morza. A na tym nam głównie zależało, bo tarabanienie się z dwójką dzieci, wózkiem, namiotem, parasolem, prarawanami raczej nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy ;)
Dosyć późno zaczęłam szukać miejscówki ale nawet szybko namierzyłam kwaterę "U Dorotki", gdzie akurat zwolnił się termin na pokój z osobną kuchnią i łazienką. Na nasze potrzeby świetna sprawa. Właściciele sympatyczni, tak jak wspominałam do plaży oraz portu bliziutko, dla nas idealnie.

Druga sprawa to pogoda, która czasem w lipcu potrafi być kapryśna.
Po raz kolejny zrobiłam ten błąd i zaczęłam przeglądać w necie prognozy długoterminowe a potem te krótkie.... a tam ciągle, że deszcz, że burze, że pochmurno i ogólnie jedna wielka lipa.
W dniu wyjazdu, ruszyliśmy z samego rana a ja trwałam w niepewności. Towarzyszyło nam piękne słońce a aplikacja pogodowa w telefonie uparcie chciała mi wcisnąć, że w Dziwnowie leje ;)

Maja już kilka dni przed wyjazdem nie mogła doczekać się morza. Codziennie pytała czy to już.
Tak naprawdę to było jej pierwsze w pełni świadome spotkanie z bałtykiem, poprzednim razem miała 9 miesięcy a więc dopiero teraz mogła w pełni skorzystać z jego uroków :)


A po przyjeździe na miejscu było cieplutko i świeciło piękne słońce! :)












Drugiego dnia nad samym morzem było dość wietrznie i przez to chłodno, ale i tak bawiliśmy się świetnie :)







Kolejne dni  - pełnia szczęścia, ciepełko, słoneczko, można było paplać się morzu :D



Kalinka nie bała się niczego. Twardo gnała na czworaka do wody, zaczepiała wszystkich plażowiczów w koło. Ciężko było jej usiedzieć w jednym miejscu :D










Popołudniowe spacery brzegiem morza, to był czas dla mnie i Mai, tata w tym czasie zajmował się Kalinką :)






Maja: "O, babcia z dziadkiem piją soczek!"
 :D :D :D































Wracając ze spaceru po porcie, zauważyliśmy, że Kalinka wyrzuciła swój kapelusik.
Szliśmy tą samą droga i na szczęście ktoś uprzejmy powiesił go na drzewie - DZIĘKUJEMY! :D
Ostatecznie i tak Kalinka skutecznie się go pozbyła na spacerze Zielonej Górze. Zapewne znalazł nową właścicielkę ;)




Ostatnie dwa dni z dziesięciu były deszczowe i pochmurne.
W drodze na pożegnanie z morzem, wiał mocny wiatr ale Mai to nie przeszkadzało, uśmiech nie schodził z buzi :) Była szczęśliwa, że może podziwiać trochę inne jego oblicze :)
























Obie dziewczynki były zachwycone wakacjami. Wreszcie moglimy się wyczilować, tego nam było trzeba. Majapo powrocie do domu od razu oznajmiła, że ona chce jeszcze nad morze! :D
Czytaj dalej
Maj-Ka-Love © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka