Pozostanie w naszych sercach na zawsze...

Za równy miesiąc minie rok, gdy odeszła bardzo ważna dla mnie osoba...
Babcia Halinka...wyjątkowa, cudowna kobieta o wielkim sercu, którą wszyscy kochali i uwielbiali.

To do Niej jeździłam w każde wakacje, które co roku były niesamowitym przeżyciem.
Dzięki Niej zwiedziłam, poznałam i pokochałam Wrocław.
Uwielbiałam jeść wszystko co ugotowała...Smak pomidorówki czy białej polewki zapamiętam na zawsze ale nigdy już nie spróbuję.
Nie jestem w stanie opisać jak wiele Jej zawdzięczam...




Czuję potrzebę napisania tego postu chyba przede wszystkim dlatego, żeby trochę sobie to wszystko poukładać, ale również dla Majki, gdyby kiedyś chciała go przeczytać.

Babcia bardzo chciała doczekać momentu gdy zajdę w ciążę. Czas leciał, dzidziusia nie było a Ona często pytała się kiedy zostanie prababcią, co momentami mnie złościło, bo przecież my nic na to nie mogliśmy poradzić.
Gdy zaszłam w ciążę, byłam przeszczęśliwa móc przekazać jej tą nowinę.
Babcia od razu mówiła, że będzie dziewczynka :)
W czerwcu 2013 zaczęła słabo się czuć, straciła mowę. Było bardzo źle. Bałam się, że nie doczeka narodzin Majki, prawnuczki na którą tak bardzo czekała.
Była zrozpaczona tym, że nie potrafi powiedzieć słowa. Na szczęście trafiła na lekarza, który szybko odkrył przyczynę jej stanu. Od poprzedniego pobytu w szpitalu przepisali leki, które jej szkodziły... na szczęście udało się, to był cud, z dnia na dzień wróciła mowa oraz pełnia zdrowia. Kiedy zadzwoniłam do niej gdy wyszła ze szpitala, to była inna kobieta. Tryskała z niej radość, cieszyła się, żartowała a ja byłam szczęśliwa, że wszystko się dobrze skończyło.

Majka urodziła się w październiku, ale dopiero w grudniu mogliśmy jechać do moich rodziców z którymi Babcia mieszkała (przeprowadziła się do nich z Wrocławia po udarze w 2002r.).
Dzieli nas 200 km.
Mieliśmy jechać na święta, ale nasz wyjazd stał pod znakiem zapytania.
Auto które wtedy mieliśmy było w kiepskim stanie technicznym, więc mieliśmy obawy czy wybrać się w taką trasę z malutkim, dwumiesięcznym dzieckiem.
Poza tym, mój mąż dzień po wigilii miał granie, którego nie mógł odwołać.
Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale ja nie wyobrażałam sobie tych świąt, gdybyśmy tam nie pojechali. Uparłam się i wszystko udało się załatwić :)

21 grudnia, w ten dzień Babcia Halinka, moi rodzice oraz reszta rodziny poznała i pierwszy raz zobaczyła Majkę.
To było dla mnie niesamowite przeżycie, widząc jak Babcia się jest szczęśliwa.
Na dodatek zjechał się mój brat z rodzinką i byliśmy wszyscy w komplecie. :)
Babcia Majki nie była w stanie wziąć na ręce, ponieważ już nie miała tyle siły, ale cały czas zagadywała do niej gdy mała leżała w leżaczku. Dzisiaj wiem, że to był bardzo ważny dla nich czas.
Oglądając zdjęcia i wideo, wydaje mi się jakby to było wczoraj.





Nadszedł dzień wigilii. W prezencie postanowiłam od nas podarować Babci ramkę ze zdjęciem Majki.
Pamiętam, gdy dzieliłam się z Nią opłatkiem, Maja którą trzymałam na rękach, nie wiem jakim cudem chwyciła opłatek, który babcia miała w dłoni i nie chciała puścić :D
Mogliśmy z mężem w spokoju zjeść kolację wigilijną, ponieważ Babcia postanowiła, że ona zajmie się Majką i ją zagada :)


Zaczęliśmy rozpakowanie prezentów. Na wideo wszystko utrwalała moja siostra.
Gdy Babcia rozpakowała ramkę od nas, uniosła ją do góry i powiedziała do wszystkich "zobaczcie co ja dostałam" po chwili rozpłakała się mówiąc "że ja doczekałam"...
Oglądam to nagranie i nie mogę opanować łez,  bo nigdy nikt nie pomyślałby co wydarzy się potem...
Oprócz tego od mojej siostry dostała wielką ramkę ze zdjęciami wszystkich prawnuków oraz miejscem wolnym na zdjęcie, które mieliśmy sobie właśnie zrobić.

Wszystkie kobitki:

Babcia ze swoimi prawnukami:

Wieczorem zaczynaliśmy kąpać Maję. Wielkie wydarzenie. Łazienka musiała pomieścić wtedy sporo osób. W poprzednie wieczory pytaliśmy Babci czy chce też wejść i zobaczyć jak się mała kąpie ale ona odmówiła, mówiąc, że słabo się czuje.
Jednak w ten wieczór, wyjątkowo, zapytała mojej mamy czy może wejść. Była uradowana bardzo, że może to widzieć.

Położyła się spać jak zwykle wcześniej niż wszyscy. My na drugi dzień z rana mieliśmy wracać do domu, bo wieczorem mąż śmigał do pracy.
W nocy obudził mnie głos mojej mamy, ponieważ spaliśmy obok pokoju Babci.
Pomyślałam, że to już 7 rano ( o tej porze mama zawsze babci wstrzykiwała insulinę).
To była północ.
Nagle usłyszałam  jak Mama krzyczy: "to już chyba koniec"... zerwałam się na równe nogi, ale nie miałam odwagi wejść do pokoju w którym z Babcią był jeszcze tata i mój brat.
Ponad pół godziny czekali na karetkę, a gdy już przyjechała, sanitariusze poruszali się w ślimaczym tempie, ale to już temat na inny wpis...
Zabrali ją do szpitala.
Tej samej nocy zadzwonili, że Babcia zmarła.
Nikt nie mógł się z tym pogodzić i uwierzyć.
Odeszła w szczęściu, wśród całej rodziny, doczekała się spotkania z Majką ♥
Zawsze podczas rozmowy o śmierci mówiła, że chciałaby odejść szybko, żeby nie być "warzywkiem", żeby nie cierpieć i tak też się stało.

Znak o tym, że jest z nami, dała podczas chrztu Majki.
W kościele podczas mszy, stałam z małą, która była w wózku i nagle z góry, z niewyjaśnionych przyczyn spadło duże, białe piórko. Oprócz mnie, widziało to jeszcze kilka osób.
Wiemy, że to był znak od Babci, że czuwa nad nami ♥

Cały czas jeżdżąc do rodziców, mam wrażenie, że ona tam ciągle jest...
Tymczasem 25 grudnia minie rok, od kiedy od nas odeszła...
Niestety Majka nie będzie Babci Halinki pamiętać, ale pozostały wspólne zdjęcia i filmy :)
Nigdy o Niej nie zapomnimy! ♥
Czytaj dalej

Basen - Nareszcie! :D


Dziś wreszcie udało nam się zrobić coś, co odkładaliśmy już kilka razy ze względu na Majki katar, ale wreszcie się udało! :)
Mogliśmy również przetestować produkty marki Konfidence, które na to czekały.

Kiedy Maja rano wstała, cały czas powtarzałam jej, że jedziemy na basen robić "chlapu chlap", a ona swoją rączką pokazywała jak to "chlapu" robi w wodzie :D
Mimo tego, że Majka uwielbia wodę, trochę obawiałam się jak zareaguje na widok obiektu, ponieważ ostatni raz byliśmy tam w maju, gdy miała 7 miesięcy.



 

Pojechaliśmy do Centrum Rekreacyjno - Sportowego sportowego w Zielonej Górze. 
Przebierając się w szatni bez problemu dała założyć na siebie Aquanappy oraz Paddlersy firmy Konfidence.
Zaraz potem zaczęła biegać z kluczem po szatni, którego nie wypuściła z rączki przez cały pobyt na basenie :D
Gdy tylko weszliśmy na basen, na jej twarzy pojawił się błogi uśmiech i sama nie wiedziała w którą stronę iść. Wybraliśmy świetną porę, bo o 8:30 basen dla dzieci był całkowicie pusty, aż pan ratownik podszedł żeby włączyć dla nas fontanny :D

Maja jak zawsze musiała być samodzielna i nie chciała w basenie chodzić za rączkę, wszystko musiała sama a wiadomo, że chodzenia we wodzie trzeba się nauczyć, więc potykała się co jakiś czas lekko nurkując i jednocześnie nic sobie z tego nie robiąc - dalej chciała chodzić SAMA :D

Wszystkiego musiała dotknąć, wszędzie podejść. 
Czas na zabawę świecącym delfinkiem Blinkies również się znalazł :)
Nie mogliśmy się napatrzeć jaka była szczęśliwa, radość z niej tryskała. Aż zaczęłam żałować, że nasza przerwa w chodzeniu na basen była tak długa. No ale w lato miała basen na ogródku, nad morzem, więc zaległości dużych nie było ;)


Po jakimś czasie ubraliśmy ją Babywarmy oraz AquaBand  i powiem Wam, że to są kolejne świetne rzeczy firmy Konfidence, ale w tym poście nie będę się rozpisywać. Opiszę wszystko w kolejnym :)

Wielką atrakcją dla Majki była również zjeżdżalnia, na którą cały czas się wspinała i chciała zjeżdżać.
Po godzinnej kąpieli zebraliśmy się do wyjścia, obiecując sobie, że teraz będziemy częściej tu przychodzić :)
Po powrocie do domu Majka od razu padła i pospała porządne 3 godzinki :D



Przed wyjściem... ;)



W szatni... ;)


























Już niedługo na blogu, będziecie mogli przeczytać nasze recenzje produktów od firmy


oraz zapraszamy do naszego konkursu, gdzie można wygrać świetne nagrody od tej właśnie firmy :)








Czytaj dalej

Każdą chwilę łap...


Prawie każdego dnia, mam taką chwilę kiedy patrzę na Majkę i jestem z niej dumna, że jest już taka duża, samodzielna, że tyle potrafi.
Jednocześnie zaczynają napływać mi do oczu łzy kiedy pomyślę, że jeszcze przed chwilą była małą, cichutką, leżącą w jednym miejscu istotką, że ten czas już nie wróci i pozostały tylko wspomnienia.
Pamiętam gdy po powrocie do domu ze szpitala bałam się obciąć jej pierwszy raz paznokcie, bo rączki były tak malutkie...
Pierwsza noc, pierwsza kąpiel, pierwszy spacer to były dla nas mega przeżycia!

19.11.2013 r.

Teraz przyszedł moment gdy Maja poszła do żłobka, ja niedługo wracam do pracy... Nadchodzi coś, co jeszcze niedawno było tak odległe.... 
Czas leci za szybko i niestety nie można wcisnąć pauzy żeby go zatrzymać.
Dlatego staram się cieszyć każdą najmniejszą rzeczą, każdą chwilą która już nigdy nie powróci :)

I wciąż nucę pod nosem...

Mikromusic - Każdą Chwilę Łap




Bo rok nam już zleciał... ;)

Czytaj dalej

Prosta rzecz - a cieszy ! :D

Jak można zrobić mini "bubuland" bez wychodzenia z domu? :D

Majka zaczęła się bawić dwiema piłeczkami.
Widząc to wpadłam na pomysł, żeby dać jej ich cały karton... 

Kiedy je przyniosłam, Tata wpadł na pomysł, żeby nadmuchać basen i wszystkie do niego wrzucić :D
Banalne?
Pewnie, że tak!
Zaczynamy uczyć się wymyślać proste rzeczy do zabaw z tego co się ma w domu, bo po co kupować? :)

A dzięki temu jest tyyyyyle radości! :D








Czytaj dalej
Maj-Ka-Love © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka