Wiosenne solenizantki wojaże

Tak jak obiecałam, wczoraj kiedy Majka wróciła z Tatą ze żłobka, zjedliśmy obiad i wybyliśmy na długo wyczekiwany plac zabaw.
Pogoda w końcu zaczęła nam dopisywać :)
Pojechaliśmy nad jezioro Ochla, miłe i przyjemne miejsce, lubimy tam jeździć, spacerować wokół jeziora, a od tego sezonu już na pewno nie ominiemy placu, który również tam się znajduje :D
Wczoraj akurat trafiliśmy na totalną pustkę, oprócz Majki nie było żadnego dzieciaczka, więc wszystkie huśtawki, zjeżdżalnia itp. były do jej dyspozycji :D
Biegała od jednego do drugiego, to tu to tam.
Uwielbiam patrzeć ile dziecko wtedy ma radości, energii i zapału!
Dotarło do nas, że Majka wchodzi w nowy etap.
Ciężko było ją zabrać z placu do domu, nie działały żadne argumenty, chciała tam jeszcze zostać, koniec i kropka.
Kiedy byliśmy już w drodze do auta, zawracała i szła w kierunku dzieciowych atrakcji.
Ostatecznie zabraliśmy małą buntowniczkę na siłę, trochę popłakała.
Wytłumaczyliśmy jej, że trzeba wracać do domku bo już późno.
Wcześniej nauczyliśmy się, że w takich momentach jej płacz, to "zagranie aktorskie" i w momencie kiedy nie zwracamy na to uwagi, sama się uspokaja. Tak też było tym razem.
Teraz liczę na to, że z każdym takim wypadem, opuszczanie placu zabaw będzie mniej "bolesne" ;)

A zabawa była przednia :D













1 komentarz :

  1. U nas plac zabaw jest na tak, wyjście z niego na nie. U nas działa to,że na plac zabaw idziemy po obiedzie w godzinach kiedy Tatuś kończy prace , a z racji tego że po niego wychodzimy Zuza nie robi sprzeciwów :) Inne argumenty prośby nie działają ciągle słyszę " Nie chcę" :)

    OdpowiedzUsuń

Maj-Ka-Love © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka