Koty i dzieci

Mamy dwa koty:
- Milionera (4 lata - tygrys) - jest z nami od początku wprowadzenia się do naszego mieszkania
- Migotkę (2 lata - czarna), która trafiła do nas nieplanowanie przed poczęciem Majki ;)
U mnie w domu koty były od zawsze, do dziś żyje w nim i ma się dobrze ponad 20 letnia kotka - Kajtka.
Przeprowadzając się do innego miasta i kupując z mężem mieszkanie, pragnęłam mieć kota.
L. na początku nie bardzo chciał się na to zgodzić, ponieważ miał o nich złe zdanie, ostatecznie jednak się przemógł i z okazji moich urodzin pojechaliśmy po Milionera :)
Od tego momentu zrozumiał, dlaczego tak uwielbiam te zwierzaki i sam się w nich zakochał hihi :D
Nigdy nie przyszła nam przez głowę myśl, aby oddać a już w ogóle porzucić kota, bo przyjdzie na świat nowy członek rodziny.
Wręcz przeciwnie, byliśmy bardzo ciekawi jak będą wyglądały ich relacje z małym dzieciołkiem. :)
Gdy byłam w ciąży Migotka uwielbiała przytulać się do mojego brzucha, mruczała niesamowicie, wiadomo - kotka :)
Po narodzinach Majki i powrocie ze szpitala Milioner trzymał się na dystans a Migotka chciała najchętniej obwąchać ją całą :)
Gdy tylko była okazja kładła się obok niej i spała, tak jakby chciała cały czas czuwać.
Z upływem czasu Miluś również się przekonał i coraz bardziej odważnie zaczął zbliżać do Majki.
Szybko ją zaakceptowali i traktują jak część swojego stada, nigdy nie zrobili żadnej krzywdy.
Teraz gdy Majka ma 10 miesięcy pozwalają jej na bardzo duuużo, w szczególności Migotka, a kiedy mają dosyć - uciekają :D
Naszym zadaniem jest nauczyć ją jak powinna delikatnie ich dotykać żeby nie sprawić bólu.
Rozczulają nas z L. obrazki gdy rano kociaki przybiegają do Majki, żeby się o nią połasić i poprzytulać ♥
Ich relacja jest niesamowita!
Migotka z Milionerem już są jej największymi przyjaciółmi :)
Taki kontakt uczy dziecka wrażliwości i wyjątkowego szacunku do zwierząt.

Poniższy tekst mówi wszystko, dlatego pragnę go w całości zacytować .... :)

Duża od Heni & Beni :)

"Kot(y) + dziecko

Minęły ponad 2 tygodnie od kiedy w domu jest nowy członek rodziny. Dziecko. Oj mówili mi, mówili… "dziecko i koty to złe połączenie". Najpierw oczywiście toksoplazmoza. Palce u rąk i nóg nie wystarczą, by zliczyć osoby, które mi o niej przypominały (często nie znając nawet dokładnie nazwy, ani co powoduje, ale coś słyszeli, że powinno się trzymać z daleka od kotów). Nigdy jej nie przeszłam, mam kontakt z kotami od dziecka, domowymi i bezdomnymi. Gdzie ta toksoplazmoza? Kota trzeba by zjeść na surowo, by się nią zarazić. Ewentualnie jego odchody! Trzeba by być totalnym brudasem. A i to niekoniecznie, bo kot jeszcze musi być nosicielem, o czym ludzie nie wiedzą. Szybciej złapiecie to cholerstwo na grillu u sąsiada z niedopieczonego kotleta lub nieumytych warzyw/owoców.


Co dalej? Bakterie, alergia? Znam dzieci, które były wychowane w sterylnych warunkach, niemal cieplarnianych. Zero zwierząt, otwartych okien, chuchane, dmuchane… pobyt w szpitalu raz w roku obowiązkowy, a bywało i częściej. Dodatkowo te dzieci były takie biedne. Nie wiedziały jak się zachować przy zwierzaku. Chciały pogłaskać, to było widać, ale matka słała już pioruny spojrzeniem, więc trzymały ręce przy sobie… smutne to.


Mówiono mi, żebym uważała na koty, bo ile się słyszy, że kot zadusił dziecko, przegryzł grdykę, no tak wiele razy słyszałam te legendy, ale wolę fakty niż mity… patrzę na moje dziecko i ciężko mi zlokalizować szyję, a co dopiero grdykę! Koty to skryci, super dobrze wyszkoleni zabójcy, oczywiście... Mam wrażenie, że kocyki są dużo niebezpieczniejsze aniżeli koty! 


Zadusi? Wskoczy na dziecko, położy się na nim? Jak? Patrzę na moje koty, obie chodzą obok dziecka jak przy jajku, uważają gdzie stąpają. Ewidentnie boją się nadepnąć choćby na nóżkę. Benia, ta co już sobie dzidzię ukochała, jest zawsze w pobliżu, albo chociaż w tym samym pokoju. Przychodzi, wącha, kładzie się obok. Jakoś nie wpadła na pomysł, by sobie robić z dziecka legowisko. Fakt, zawsze jesteśmy blisko, by w razie czego reagować. Nie ufamy tak do końca… ale czuję, że i tak nic się nie stanie. Te zwierzęta nie są głupie, co to to nie.

Piszę to, mała coś tam sobie „gulga” przez sen, a Benia zerka na nią co jakiś czas, jakby sprawdzała czy wszystko w porządku. Taka kocia niania. Benia-nia.

Obawiałam się ich reakcji na dziecko. Wiele czytałam na ten temat, jak sprawić, by nie doznały szoku. Włączałam im nawet płacz dziecka (sic!)! Będąc w szpitalu mąż zabierał z sobą rzeczy z zapachem małej, by mogły go poznać wcześniej. Henia nie była zbyt zainteresowana (jak i teraz… póki co), Benia wręcz przeciwnie, wąchała zapamiętale i była bardzo ciekawa co to takiego. Już pierwszego dnia leżała na łóżku razem z małą, ale to jest Benia. Dusza towarzystwa. Henia trzyma się z boku, czasem zajrzy co się dzieje, ale wybuchu miłości raczej nie widać na horyzoncie. Śmieszne, bo to reakcji Beni się bałam!


Twoja ciąża nie może być powodem do wyrzucenia(na to nie ma uzasadnienia poza sercem z kamienia) lub oddania kota. To głupota i okrucieństwo w jednym. Dając kotu dom bierzesz za niego odpowiedzialność. Powinien być dla ciebie jak członek rodziny, a nie rzecz, która w pewnych sytuacjach zaczyna zawadzać więc się jej pozbywasz. Koty są mądre, mają swoje uczucia, obdarzają nas zaufaniem i miłością, a wszelkie problemy są do przeskoczenia. To wciąż tylko (aż?) zwierzęta, ale nie oznacza to, że w ramach profilaktyki odcięcie dziecku kontaktu z nimi jest mądre. Uważam, że wręcz przeciwnie.


Z uszanowaniem,

Duża :)"

UWAGA!!! Dużo fotek! :D M&M - Migotka & Milioner
























M+M+M=♥ :)

10 komentarzy :

  1. piękne zdjęcia ... u nas też dwa koty :) Tośkę dostałam na urodziny od męża po przeprowadzce na swoje M i już byłam w ciąży i też się nasłuchałam... Fifi za to jest młodsza bo przybłąkało się przestraszone kocię do mnie do pracy akurat rok temu w dzień urodzin mojego syna, a ja z miękkim sercem dnia owego wspominałam jak szybko me dziecko rośnie postanowiłam przygarnąć osamotnionego malucha... i tak teraz we trójkę szaleją...

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowne kociaki! My od miesiąca mamy kotkę,fajnie się zaklimatyzowala z córką 9 mczną :) pozwala na wieeeele. Jednak kotka lubi bardziej przebywać na dworzu i siedzieć w garażu :P bardzo lubi bawić się zabawkami Tosi :) pozdrawiam, Milena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo fajnie, że kociak zaakceptował córeczkę :) <3

      Usuń
  3. Piękne koty, zawsze o takich marzylam, Szkoda że mi sie trafił zupelnie inny egzemplarz kota, mojego synka omija łukiem, czasem lubi go łapą lub zębami dziabnąć, nigdy nie przyszedł na kolana i nie położył sie koło nas, żyje obok a nie z nami, czasem myślę że nie ma w nim uczuć....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może w przeszłości miał jakieś przykre przeżycia? :(

      Usuń
  4. Fakt, jest adoptowany i nie wiemy jaką traumę kryje w sobie, widzimy progres w zachowaniu na plus, ale musi wiele wody upłynąć aby stosunki było można nazwać poprawnymi o ile do tego dojdzie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Rewelacja :) Pamiętam jak mój (obecnie 12 letni syn) był malutki a obok niego kładł się mój kot. Mam nawet gdzieś jakieś foto, (analogowe niestety) ich obu. Fajny blog, będę zaglądać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Z chęcią zobaczyłabym to zdjęcie :)))
    Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Też mam 2 koty. Jeden małej unika, a kotka daje się torturować. Uważam, że przy rozsądku rodziców to wspaniali towarzysze dzieciństwa :)

    OdpowiedzUsuń

Maj-Ka-Love © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka